Max Molder to trener najgorzej punktującego zespołu w PKO Ekstraklasie. Szwed prowadzi drużynę z Gliwic w wyjątkowo nieskuteczny sposób. Dzisiejsza porażka będzie bolała długo i boleśnie.
Piast tradycyjnie chciał długo operować piłką, lecz przez całą pierwsza połowę nic z tego nie wynikało. Pomysłu na grę nie zmienił nawet fakt, że murawa była dziś w złym stanie i trudno było o grę krótkimi podaniami po ziemi. Szwed wymaga od swoich zawodników cały czas tej samej koncepcji gry. Nie potrafi się dopasować do aury, warunków i rywala.
Jakub Czerwiński wrócił do pierwszego składu i obrona Piasta wyglądała solidnie, mimo agresywnego pressingu Lechii. Goście znaleźli jednak sposób i w końcu dopięli swego. Iwan Żelisko pięknie uderzył z rzutu wolnego. – Mogłem zachować się lepiej – bił się w pierś Frantisek Plach, który w tym sezonie już nie jest ostoją w bramce.
Strata gola podziałała dobrze na Piasta. Zaraz po zmianie stron zdołał odpowiedzieć. Jeśli ktoś się wyróżnia pozytywnie w ofensywie ekipy z Gliwic, to jest to Leandro Sanca. Dziś uciekł lewym skrzydłem i dograł do Hermana Barkouskiego. Szkoda, że potem w kilku sytuacjach Białorusin nie zachował tyle zimnej krwi, bo mógł dziś pokusić się jeszcze o jakieś trafienie bądź asystę.
Ostatnia akcja meczu miała być szansą dla Piasta. Rzut rożny dla drużyny z Gliwic i… poszła kontra, którą wykończył Tomas Bobcek, wpędzając w przygnębienie kibiców przy Okrzei.
Nasz komentarz
Mecz z Lechią miał pokazać, czy ma sens, aby szkoleniowcem Piasta był nadal Max Molder. Szwed miał dwa tygodnie na spokojną pracę. Była idealna szansa, aby dziś wygrać i nabrać powietrza w płuca. Tymczasem Piast znów grał tak, jak przyzwyczaił. Nieefektywnie.
Co nam się podobało?
- Leandro Sanca próbował coś robić w ataku nawet w pierwszej połowie, kiedy rywale woleli grać do własnego bramkarza.
- Dobre wejście w drugą połowę rozbudziło nadzieje, że w tym zespole jest potencjał, aby z Lechią wygrać.
Co nam się nie podobało?
- Fatalne w skutkach ustawienie obrony w doliczonym czasie gry, które sprawiło, że z ofensywnego stałego fragmentu gry Piasta zrodziła się bramkowa akcja Lechii.
- Frantisek Plach powinien był wybronić piłkę po strzale, który dał Lechii pierwszą bramkę.
- Stan murawy pozostawiał dziś wiele do życzenia. Mimo to Piast nie potrafił się dopasować do warunków.