Piast długo wyczekiwał pierwszego zwycięstwa, ale w końcu je odniósł i to w wyjątkowych okolicznościach! Gliwiczanie przegrywali już 0:2 z Niecieczą. Zdołali jednak odrobić straty i wyjść na prowadzenie. Błyszczał Leandro Sanca. Grając w osłabieniu odpierali ataki gości i nawet podwyższyli na 4:2. To był bardzo ważny mecz dla przyszłości Maxa Moldera!
Zafundowany tlen przed pogawędką w szatni
Trener Max Molder zaskoczył już przed meczem, po raz pierwszy od startu w Ekstraklasie desygnując Tomasza Mokwę, który w Kielcach rozegrał I połowę. To samo dotyczy Jasona Lokilo, któremu po raz pierwszy w „podstawie” przyszło wybieg na boisko w lidze. W Pucharze Polski rozegrał 83 minuty.
Już na starcie ujrzeliśmy wymianę okresów ofensywnych. Piast de facto jako pierwszy mógł objąć prowadzenie po kapitalnym wyprowadzeniu piłki przez Quentina Boisgarda w kontrze. Przed polem karnym zagrał na krótko do Lokilo, a ten w polu karnym nawet nie uderzył, jedynie zagrał wprost do rywala. Termalika otworzyła wynik już w 9. minucie po stałym fragmencie gry. Kamil Zapolnik zagrał bardzo krótko na obieg do Morgana Fassbendera i już w tym momencie defensorzy Piasta mieli problem. Niemiec zagrał prostopadle wzdłuż linii 5. metra, a tam niepilnowany był Damian Hilbrycht, dla którego wykończenie akcji nie stanowiło kłopotu (0:1).
Miejscowi próbowali, dwukrotnie w sumie doszło do kontrowersji związanych z przewinieniami gliwiczan w polu karnym Termaliki. Drugą bramkę Piast stracił całkowicie na własne życzenie po prostej stracie Patryka Dziczka na 30-35. metrze. Przejął futbolówkę Krzysztof Kubica, pewnie podprowadził na 15. metr i zagrał prostopadle na krótko do Andrzeja Trubehy, który podwyższył na 2:0. W grze Ślązaków zasadniczo nie kleiło się nic. Trapiła ich czytelna gra, na połowie Termaliki podania w rozgrywaniu wędrowały wprost pod nogi przeciwnika. Kolejna strata, tym razem w polu karnym mogła skończyć się rezultatem 0:3, ale zbyt długo z bramkarzem Piasta bawił się Krzysztof Kubica.
Lokilo w końcu zaprezentował się na prawej stronie tak, jak należy. Zaprezentował dośrodkowanie obok pola karnego, a na 10. metrze wykończył całokształt efektownym dla oka uderzeniem z woleja Adrian Dalmau. Piast zyskał tlen i podłączył się do gry jeszcze przed zejściem do szatni. Niemniej, po sam koniec I odsłony popełniał karygodne błędy w defensywie.
Szybkie podłączenie do gry
Do II odsłony przystąpił Erik Jirka. Już w pierwszej akcji podprowadził piłkę do linii końcowej, choć jej nie opanował. Piast bardzo szybko doprowadził do wyrównania po akcji Leandro Sanci, który zaprezentował rajd lewym skrzydłem, wszedł w pole karne i oddał strzał na krótszy słupek. Doszło też do rykoszetu Miłosza Mleczki.
Podopieczni trenera Moldera ponownie zaliczyli dobry moment na połowie niecieczan. Wywierali presję, nieprzerwanie aktywny był Sanca. Po krótkim rozegraniu z rzutu rożnego uderzył z 18. metra po ziemi, a piłka wpadła do siatki – brawa za odważną decyzję (3:2)! Zespół z Gliwic nie cofnął się i realizował swoje sztandarowe zamierzenie posiadania piłki. Dużą pracę na prawej flance wykonywał wprowadzony Jirka. Wygrywał pojedynki fizyczne i dystrybuował piłki w pole karne.
Żeby jednak nie było za łatwo w drodze po premierowe zwycięstwo, od 70. minuty ponownie przed własną publicznością Piast grał w dziesiątkę. Czerwień po uderzeniu rywala ręką ujrzał Adrian Dalmau. Drużyna z Gliwic musiała przez 20 minut odpierać ataki i wychodziła z kontrami. Po jednej z nich zamknęła wynik!
Nasz komentarz
Zwycięzców się nie ocenia. Gliwiczanie niesamowicie źle weszli w zawody, popełniali przedszkolne błędy w defensywie, a kibice Piasta klaskali po straconych bramkach. Jednak nadzieję dał Adrian Dalmau, a po przerwie Leandro Sanca pokazał, że wcale niebezpodstawnie. Dobre zmiany trenera Maxa Moldera i co najważniejsze - pierwszy komplet w tym sezonie.
Plusy
- Gol Piasta zdobyty przed przerwą wlał nadzieje i wiarę w końcowy sukces
- Leandro Sanca. Dwoił się i troił, był aktywny nie tylko na lewej stronie, ale i w środku. Za szybko jednak się podpalił, mógł szybko zdobyć dublet. Później jednak zaryzykował prostym uderzeniem z 18. metra, które dało prowadzenie.
- Erik Jirka. Pokazał, dlaczego jest nieodłącznym elementem jedenastki Piasta. Wygrywał pojedynki na prawej stronie, dobrze dystrybuował piłki w szesnastkę.
- Premierowy triumf.
Minusy
- Całkowicie ospała defensywa Piasta. Już pierwsze zagranie na lewej stronie niecieczan na obieg pokazało zwlekanie miejscowych. Za stratę pierwszej bramki odpowiedzialność ponosi cała defensywa, która została pokonana zagraniem na obiegnięcie, a na drugiej stronie nikt nie upilnował Hilbrychta. Cała I połowa zobrazowała nawet nie tyle ospałość, ile karygodne pomyłki.
- Decyzyjność. Nawet kiedy gliwiczanie mieli świetnie zapowiadającą się kontrę, zawodziła decyzyjność, a nawet brak oddanego strzału.
- Jason Lokilo najpewniej udowodnił, dlaczego zagrał dopiero w 10. kolejce w wyjściowym składzie pomimo asysty na 1:0.
-
Rollercoaster