Piast Gliwice nie notuje dobrego wejścia w sezon. W dalszym ciągu ekipa z Okrzei nie odniosła zwycięstwa w Ekstraklasie, a z rezerwami Korony Kielce wygrała skromnie 1:0.
Mimo że gliwiczanie posiadają dwa zaległe spotkania w elicie, to trudno przy nich dopatrywać się optymizmu. Przełożone starcia to te z Legią Warszawa oraz Lechem Poznań, a więc takie, do których gliwiczanie i tak przystępować będą jako underdodzy. Piast na ten moment zamyka tabelę Ekstraklasy i traci 4 punkty do będącego na pierwszym bezpiecznym miejscu Rakowa Częstochowa.
Mimo że trener Max Molder realizuje swój zamysł jak największego posiadania piłki przez podopiecznych – nie przekłada się to na ofensywę, o czym szerzej wspominaliśmy tutaj. Szwedzki szkoleniowiec został okrzyknięty nowym trenerem Piasta jeszcze w końcówce ubiegłego sezonu, to na ten moment trudno szukać optymizmu, a czasu na pracę włącznie z okresem przygotowawczym było aż nadto.
To trochę działa na psychikę. Nigdy nie wpływa dobrze na drużynę to, że zajmuje się ostatnie miejsce w tabeli, a dodatkowo ma się dwa mecze zaległe. Staramy się na treningach pracować jak najlepiej, dawać z siebie maksa i potem pokazywać to podczas meczów. Staramy się skupiać na tym, co przed nami. Analizujemy poprzednie mecze, ale musimy walczyć dalej, bo myśląc tylko o przeszłości, może być gorzej
powiedział w rozmowie z Mariuszem Rajkiem z katowickiego dziennika Sport Erik Jirka, pomocnik Piasta Gliwice.
Kluczową rolę dla losów szkoleniowca ze Skandynawii odgrywać może najbliższe spotkanie. W sobotę bowiem gliwiczanie rywalizować będą z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Beniaminek posiada tylko 5 punktów więcej i zajmuje 13. miejsce. Z kim przełamać się, jeśli nie z drużyną z województwa małopolskiego?