Zagadnienie nowego stadionu dla Ruchu Chorzów to już niezwykle długa, a jednocześnie zawiła historia. Obecnie trwa proces rozbiórki obiektu przy Cichej 6. Prezydent Chorzowa, Szymon Michałek z rezerwą podchodzi do budowy nowego kompleksu, choć zapowiada ubieganie się o środki z państwa. Sternik miasta w dodatku uderzył w byłego ministra sportu.
W 2023 roku chorzowski Ruch zmuszony był do przeniesienia się na stadion Piasta Gliwice i rozegrania wszystkich pozostałych meczów sezonu 2022/2023 z uwagi na ówczesne zagrożenie zawaleniem jedną ze „świeczek” oświetleniowych. 14-krotny mistrz Polski sezon dograł, a na niedługo po awansie do Ekstraklasy przeniósł się na Stadion Śląski, na którym swoje występy kontynuuje do dziś.
– Stadion Śląski nie jest domem Ruchu Chorzów. Każdy szanujący się klub, a do takich należy Ruch Chorzów – powinien mieć swój dom. W Polsce jest mało takich klubów, które mają tego typu bazę kibiców i historię jak Ruch. Notoryczne odmawianie budowy stadionu jest nieetyczne – powiedział w rozmowie z Markiem Durmałą Szymon Michałek, prezydent miasta Chorzowa.
W Chorzowie budowę nowego stadionu obiecuje się już od ponad dekady. Ciekawie było zwłaszcza przy okazji ostatnich wyborów parlamentarnych. Były prezes rady ministrów, Mateusz Morawiecki podjął decyzję o przekazaniu 104 mln zł na budowę nowego domu dla Ruchu. Wówczas otwarcie obiektu planowano na 2027 rok. Już dziś wiadomo, że fani Niebieskich będą musieli poczekać dłużej. Największą bolączką w Chorzowie jest zasadniczy brak środków na wbicie łopaty. Obiecana kwota nie została zabezpieczona z uwagi na fakt, że poprzedni rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zdążył rozstrzygnąć konkursu z uwagi na zmianę władzy. Sam premier Morawiecki w Chorzowie z obietnicą pojawił się na 3 dni przed wyborami.
Mam ogromny żal do poprzedniego ministra sportu, pana Nitrasa, który lekką ręką zabrał nam obiecane 100 mln złotych przez ministerstwo sportu. Na oficjalnej stronie internetowej byliśmy zaznaczeni jako projekt do realizacji. Samym dowodem na istnienie programu jest taki, że ostała się jedna inwestycja – tor Stegny w Warszawie. Program istniał, skoro coś zostało z niego wykonane
nie krył rozczarowania sternik miasta.
Odniósł się również do całościowego obrazu miasta, którego mieszkańcy przez niespełna półtorej dekady mamieni byli obietnicami. Michałek zapowiedział również, że będzie zabiegał o środki na budowę nowego stadionu – jeśli nie z obecnej ekipy rządzącej, to również z przyszłej.
– Mam o to ogromny żal, dlatego, że to właśnie Andrzej Kotala z Koalicji Obywatelskiej przez 14 lat obiecywał stadion kibicom. Uważam, że sprawiedliwością dziejową byłoby, gdyby ta koalicja rzeczywiście chciała to spełnić. Będę ubiegał i starał się o to u nowego ministra, licząc, że jest osobą poważniejszą niż poprzedni minister. Dodatkowo, jeśli ludziom przez 14 lat 9 razy obiecuje się wbicie pierwszej łopaty, to jest to niczym zabranie żony na zakupy w IKEI, naładowanie dwóch wózków po sufit, podejście pod kasę i powiedzenie do niej, że nie mam pieniędzy w portfelu i kupię jej hot-doga zamiast tego. Dokładnie to, z nami-kibicami-mieszkańcami robił przez 14 lat Andrzej Kotala. To nieetyczne. Będę stał za głosem kibiców, za tym, że ten stadion się należy. Będę zabiegał o środki centralne w tym rządzie lub kolejnym – zadeklarował Szymon Michałek.