Piast Gliwice zremisował z Jagiellonią Białystok 1:1. Gliwiczanie uratowali obchody 80-lecia istnienia klubu, bo gonili wynik i go dogonili. Smaku całokształtowi jeszcze bardziej dodaje fakt, że Ślązacy grali w dziesiątkę.
Jak przystało na urodziny – te obchodzi się hucznie i z takim nastawieniem też do meczu z Jagiellonią Białystok będącą w czubie tabeli przed rozpoczęciem się konfrontacji przystępowali zarówno zawodnicy Piasta, jak i jego kicie. Gliwiczanie operowali piłką, czego wymaga od nich szwedzki szkoleniowiec. Pierwsza połowa nie przyniosła otwarcia wyniku, ale w drugiej odsłonie białostoczanie nie zwlekali po czerwonej kartce dla Quentina Boisgarda. Miejscowi wywierali presję, ale zanosiło się na to, że przegrają. Na dwie minuty przed końcem potyczki po fenomenalnym dograniu Patryka Dziczka świąteczną w Gliwicach sobotę uratował Juande Rivas.
Na pewno po czerwonej kartce jesteśmy szczęśliwi z doprowadzenia do remisu, ale uważam, że zasłużyliśmy na lepszy wynik i zdobycie trzech punktów. O to walczyliśmy, to było dla nas ważne. Trzeba pogratulować całej drużynie za walkę do samego końca i wyciągnięcie remisu mimo gry w osłabieniu
mówił Patryk Dziczek.
Za Piastem czwarty z rzędu remis. Takimi rezultatami ekstraklasowego bytu z pewnością nie da się przedłużyć. Widoczny jednak jest duży rozdźwięk pomiędzy ostatnimi dwoma potyczkami. Gliwiczanie w Lubinie wypuścili z rąk pełną pulę, tracąc bramkę w samej końcówce. Tym razem odpowiedzieli tym samym na wagę remisu. Czy to upragniony dla gliwickiej społeczności moment przełamania?
– W Lubinie straciliśmy bramkę po rzucie karnym w ostatnich minutach. To zadecydowało o tym, że nie udało nam się przełamać. Teraz doszło do kolejnego bardzo dobrego meczu z naszej strony. Widać, że rozumiemy się coraz lepiej na boisku. Miały miejsce duże zmiany i potrzeba było dużo czasu. Teraz chcemy zacząć punktować i wygrywać, bo to najważniejsze – zaznaczył pomocnik.