Tomasz Bała i Patryk Szwedzik dołączyli do Ruchu tego lata i mecz ze Stalą Rzeszów pokazał, że zaczynają nadawać na podobnych falach. Bała w bardzo ładnym stylu asystował koledze przy dwóch bramkach!
Waldemar Fornalik ma rękę do tworzenia duetów napastników, bo wystarczy przypomnieć pary Andrzej Niedziela – Artur Sobiech czy Maciej Jankowski – Arkadiusz Piech. Wtedy Ruch grał w systemie 4-4-2. Dziś ustawienie się zmieniło, natomiast widać, że pewne mechanizmy znowu działają.
– Jeśli zawodnicy „czują się” na boisku, czują przestrzenie, to jest bardzo ważne. Można z niektórymi piłkarzami godzinami ćwiczyć pewne schematy i rozwiązania, a nie zawsze charakterologicznie czy umiejętnościami mogą się dopasować – wskazał trener Waldemar Fornalik.
Tomasz Bała obie asysty miał naprawdę przedniej urody. – Cieszy, że dołożyłem liczby. Teraz czekam na pierwsze bramki. Jestem bardzo cierpliwy i wierzę, że ta praca, którą wykonuję na treningach, przełoży się w końcu na mecze i gole zaczną wpadać – powiedział nominalny napastnik Niebieskich.
Szwedzik był znacznie bardziej egoistyczny. Przy akcji na 3:0 mógł wyłożyć piłkę do pustej bramki koledze z zespołu. Jednak zaryzykował. – Shuma już w trakcie meczu pokazywał mi na telebim, że mogłem mu podać, ale ja w takich sytuacjach podejmuję decyzję o uderzeniu, jak na napastnika przystało. W takich sytuacjach nie podaję – skwitował z uśmiechem bohater środowego spotkania.
Ta wypowiedź obrazuje, że choć Szwedzik nominalnie był skrzydłowym, to w środku duszy czuje się napastnikiem. Czy Waldemar Fornalik bierze pod uwagę jakiekolwiek przesunięcie w linii ataku? – Jeśli miałbym strzelać trzy bramki co mecz, to ja na jego miejscu chciałbym grać w każdym meczu na boku – odpowiedział szkoleniowiec Ruchu i dodał, że oczywiście bierze też pod uwagę wariant Szwedzika na szpicy.