Polonia Bytom przełamała się po trzech porażkach z rzędu w I lidze. Podopieczni trenera Łukasza Tomczyka w środowy wieczór przed własną publicznością z kwitkiem odesłali będącą na fali Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Nie dość, że 2-krotni mistrzowie Polski strzelili trzy bramki, to w dodatku zagrali na zero.
Polonia była spragniona trafień w I lidze, dlatego też ekspresowo weszła w spotkanie, obejmując prowadzenie już w 3. minucie. Gospodarze powymieniali się podaniami w środkowej i prawej strefie boiska, po czym nagle przyspieszyli z wejściem w szesnastkę. Jean Franco Sarmiento obsłużony został krótki podaniem w polu karnym. Dograł z prawej strony pola karnego, ogrywając jednocześnie bramkarza Pogoni. Wszystko na linii bramkowej wykończył Konrad Andrzejczak.
Po straconej bramce ekipa z Grodziska Mazowieckiego ruszyła do przodu, ale bierni nie byli również 2-krotni mistrzowie Polski. To oni częściej wprowadzali piłkę do gry z narożnika boiska. Rzuty rożne Polonii nie przekładały się jednak na konkrety czy zagrożenia. Również i podopieczni trenera Piotra Stokowca mimo częstszego operowania piłką nie nadwyrężali Axela Holewińskiego, większość akcji gości kończyła się jeszcze przed bramką.
Do drugiej części zawodów obie ekipy przystąpiły z motywacją bycia aktywnymi. Do pierwszej solidnej okazji doszli bytomianie, którzy w 49. minucie po kolejnym zaprezentowaniu szybkości przez Sarmiento nie oddali summa summarum strzału. Bierni nie byli przyjezdni, żyli na przestrzeni kolejnych dziesięciu minut głównie z dośrodkowań. Ślązacy często atakowali pełną dziesiątką na połowie Pogoni – obiema stronami. Niedokładność przekładała się na brak chociażby kornerów.
Na pół godziny przed końcem spotkania drużyny spuściły z tonu, jeśli chodzi o organizację gry. Coraz częściej brakowało dokładności, proste straty stały na porządku dziennym. Stan ten został jednak szybko zażegnany, obie formacje szybko odpowiedziały sobie niemalże stuprocentowymi okazjami. Obraz gry po niedługim upływie czasu zmienił się na korzyść gospodarzy, którzy podkręcili tempo. W 80. minucie Tomasz Gajda pokonał dośrodkowaniem z rzutu wolnego z 14. metra Pawła Kieszka. Nikt w szesnastce nie przeciął toru lotu piłki ani jej nie dotknął (2:0).
W dalszym ciągu obie ekipy kreowały dogodne sytuacje. Polonia kontrolowała jednak przebieg gry, a w doliczonym czasie wyprowadziła ostateczny cios. W polu karnym gospodarze nieco „kręcili”, a defensorzy Pogoni nie mogli całkowicie się odnaleźć. Oliwier Kwiatkowski wykorzystał wysuniętą od kolegów piłkę i uderzył pod samą górną siatkę.