Filip Lachendro zadebiutował ostatnio w barwach Niebieskich. Kibice nie wiedzieli, że utalentowany zawodnik prowadził w ostatnich miesiącach najważniejszą batalię. Przeciwnikiem był guz kości udowej.
Lachendro trafił do Chorzowa zimą z Pniówka Pawłowice. Podpisał 2,5-letni kontrakt i walczył o miejsce w składzie. Miał wzmocnić rywalizację wśród młodzieżowców. Wtedy jednak podczas treningów pojawił się ból promieniujący na całą nogę
– Nocami nie mogłem spać. To były bardzo nietypowe objawy. Muszę podkreślić, że klub działał bardzo profesjonalnie. Zapewnił mi wszystko, czego potrzebowałem, wsparł mnie. Próbowaliśmy różnych metod, nic nie przynosiło oczekiwanych rezultatów, aż wreszcie trafiłem do lekarza, który spotkał się z podobnym przypadkiem – wskazał Lachendro w rozmowie z mediami klubowymi.
Diagnoza? Nowotwór, guz kości udowej. – Na całe szczęście nie był złośliwy, wystarczyło go operacyjnie wyciąć. Odetchnąłem z ulgą, że nie ma zagrożenia życia, ale przez prawie dwa miesiące, aż do operacji, musiałem brać mocne środki przeciwbólowe. Bez nich byłoby bardzo ciężko funkcjonować – przyznał Filip.
Na 19-letniego piłkarza przez cały ten czas mocno liczył sztab z Dawidem Szulczkiem na czele oraz dyrektor Tomasz Foszmańczyk. Klub nie informował o kulisach absencji Lachendry, chciał, aby piłkarz w spokoju wracał do pełni zdrowia.
– Szybko przestawiłem myślenie na to, co mogę zrobić, by jak najlepiej przygotować się do powrotu na boisko. Myśl, by zagrać w takim klubie jak Ruch, motywowała mnie, by się nie poddać i ciężko pracować – dodał Filip, który zadebiutował kilka dni temu w meczu z Polonią Warszawa. Dał dobrą zmianę i wysłał sygnał, że trener Waldemar Fornalik może liczyć na niego liczyć.