W 2011 roku po raz ostatni Górnik Zabrze rozgrywał mecz przy Roosevelta przy pełnych trybunach. Niedzielne otwarcie trybuny zachodniej Areny Zabrze Trójkolorowi uczcili zwycięstwem nad Lechią Gdańsk.
Otoczka niedzielnego starcia przy Roosevelta była wyjątkowa. Po raz pierwszy od ponad 14 lat kibice Trójkolorowych mogli zasiąść na czterech okalających murawę trybunach. W Zabrzu pojawiła się też liczna ok. 800-osobowa grupa szalikowców Lechii Gdańsk. Na trybunach pojawił się też m.in. selekcjoner reprezentacji Polski, Jan Urban.
Sam mecz w pierwszej części gry nie był porywającym widowiskiem. Oba zespoły przystąpiły do zawodów bardzo asekuracyjnie, przede wszystkim skupiając się na tym, by przez głupi błąd nie sprokurować zagrożenia pod własną bramką.
Jako pierwsi z boiskowego marazmu wybili się piłkarze Górnika i z miejsca objęli prowadzenie. Zagraną z lewego skrzydła przez Erika Janżę piłkę dość szczęśliwie strącił Theodoros Tsirigotis, a ta wpadła pod nogi Kamila Lukoszka, który strzałem na dalszy słupek otworzył wynik spotkania.
Minutę później ”Luko” mógł mieć na swoim koncie dublet, ale jego strzał po świetnym dograniu z prawej strony Pawła Olkowskiego z trudem odbił Bohdan Sarnavski. Kolejną szansę na podwyższenie prowadzenia dla zabrzan miał na trzy minuty przed upływem regulaminowego czasu gry Taofeek Ismaheel, ale w sytuacji sam na sam uderzył fatalnie, wprost w bramkarza.
To mogło się zemścić na gospodarzach w pierwszych fragmentach gry po przerwie. W 57. minucie gry przed szansą na doprowadzenie do wyrównania stanął Camilo Mena, ale efektowną i skuteczną paradą popisał się Marcel Łubik.
W odpowiedzi po godzinie gry groźnie na bramkę gości głową uderzał Olkowski, ale pomylił się dosłownie o centymetry. Kolejną szansę dla Górnika stworzył tercet Lukas Ambros – Ismaheel – Tsirigotis. Czech uruchomił Nigeryjczyka na skrzydle, ten zagrał piłkę wyprzedzającą tuż pod bramkę, ale Grek z bliska nie dał rady wepchnąć futbolówki do gdańskiej bramki.
W międzyczasie znów na wysokości zadania stanął Łubik, który dwukrotnie w świetnym stylu odbił piłkę uderzaną przez Antona Tsarenkę. Z bitwy na niewykorzystane szanse zwycięsko wyszedł w 68. minucie meczu Górnik. Z pola karnego na bramkę rywala uderzał Tsirigotis, piłkę odbił Sarnavski, ale wobec dobitki Jarosława Kubickiego Ukrainiec był bezradny.
Był to przełomowy moment tego spotkania. Z gości wyraźnie zeszło powietrze i wydawało się, że zwycięstwo Górnika jest niezagrożone. Tlenu gdańszczanom dał w 86. minucie gry Janża faulując w polu karnym Menę, a „jedenastkę” na bramkę zamienił Rifet Kapić, ale na więcej drużyny z Trójmiasta nie było już stać.
Pierwsza kolejka zawsze jest inna w porównaniu z innymi. Rozmawialiśmy o tym, że nie chcemy być nerwowi na początku. Jednak pierwsze 15-20 minut po obu stronach było czuć, że to inauguracyjna kolejka. Najważniejsze było strzelenie pierwszej bramki. Po tym nasza kontrola była większa. Szkoda, że nie daliśmy rady strzelić gola na 2:0 w pierwszej połowie
mówił na pomeczowej konferencji trener Michal Gasparik.