Close Menu
SlaskiSport
  • Gieksa
  • Górnik
  • Piast
  • Ruch
  • Tychy
  • Jastrzębie
  • Polonia
Co nowego?

Zarobił na nim Górnik, teraz wzmocni Polonię?

Ruch zrezygnował z pechowego zawodnika

Superlak z Bundesligi do GieKSy. Co go przekonało?

Facebook X (Twitter) Instagram
  • Gieksa
  • Górnik
  • Piast
  • Ruch
  • Tychy
  • Jastrzębie
  • Polonia
Facebook X (Twitter) Instagram
SlaskiSport
  • Piłka nożna
  • Kibice
  • Stadiony
  • Transfery
  • Inne sporty
    • Hokej
    • Futsal
    • Piłka ręczna
    • Siatkówka
    • Żużel
SlaskiSport
SlaskiSport.pl:Strona główna » Superlak z Bundesligi do GieKSy. Co go przekonało?
Tomasz Kudala / PressFocus
Featured

Superlak z Bundesligi do GieKSy. Co go przekonało?

By Krzysztof Sarna18 czerwca, 2025

GKS Katowice w najbliższym sezonie będzie walczyć o powrót do PlusLigi. GieKSa zrobi się na potęgę, sięgając po doświadczonych zawodników. Jednym z nich jest Michał Superlak.

Dołączenie atakującego do klubu ze stolicy Górnego Śląska nie obeszło się bez echa. 31-latek w ostatnich trzech latach występował w Bundeslidze, dwukrotnie sięgając po wicemistrzostwo Niemiec. Co zatem skłoniło go do dołączenia do GKS-u Katowice, który występować będzie na zapleczu PlusLigi?

Ostatni mecz wraz z VfB Friedrichshafen rozegraliście dzień przed Wielkanocą, 19 kwietnia. Można powiedzieć, że do dziś miałeś dużo wolnego. Jak w praktyce wyglądały twoje ostatnie dwa miesiące?

Michał Superlak: Tak naprawdę wolnego było bardzo dużo. Dlatego też w połowie maja rozpocząłem już przygotowania do okresu w GKS-ie. Staram się pozostać w formie, bo przerwa przez to, że nie weszliśmy do finału mistrzostw Niemiec, jest dłuższa niż zwykle. W sporcie czasami tak bywa. Należy teraz utrzymać się w odpowiedniej dyspozycji, żeby dobrze zainaugurować sezon.

Indywidualne przygotowania, w trakcie których jesteś to już część rozpisek ze strony GKS-u, czy jednak na przełomie kwietnia i maja szlifowałeś formę we własnym zakresie?

Zasadniczo po zakończeniu sezonu w Niemczech zrobiłem sobie 2-3 tygodnie przerwy. Później już Piotrek Karlik z GKS-u (trener przygotowania fizycznego – przyp. red.) przysyłał mi rozpiski, żeby to realizować i przygotowywać się do tego, co będzie chciał najpewniej robić w sezonie. Chodzi o to, by były to ćwiczenia, które on preferuje.

Czy można powiedzieć, że ostatni sezon stanowił gorzkie zwieńczenie tego, co udało ci się osiągnąć wraz z VfB Friedrichshafen w jeszcze poprzednich dwóch latach, czyli dwa srebrne medale?

Nie był to sezon na miarę tego, co mogliśmy pokazać. Niestety względy zdrowotne również trochę nie pomogły nam w fazie play-off. Szczęście nie było po naszej stronie. Czasem tak bywa w sporcie. Mimo wszystko trzeba cieszyć się z tego, że zdobyliśmy brązowy medal. 

Doświadczyłeś trudów związanych z przeprowadzką do Katowic?

Chyba najtrudniejsze było zapakowanie rzeczy do samochodu, bo jednak po trzech latach z całą rodziną nie jest takie proste (śmiech). Jednak to się udało i dokonaliśmy przeprowadzki. Aktualnie doświadczamy przyjemniejszej części z mieszkania. Tak naprawdę wszystkie przenosiny mamy za sobą.

W sezonie 2019/2020 grałeś w MKS-ie Będzin, więc z pewnością zdążyłeś nieco poznać śląsko-zagłębiowskie strony. Posiadasz może konkretne miejsca, które ci się podobają albo szczególnie je wspominasz?

Nie. Myślę, że nie mam szczególnych miejsc sprzed sześciu lat, bo nie spędziliśmy w tych rejonach na tyle dużo czasu. Przyjechaliśmy tak naprawdę na okres przygotowawczy i zaraz po sezonie stąd wyjechałem. Nie miałem zatem za bardzo czasu na to, żeby zwiedzać te okolice. Z reguły najczęściej bywaliśmy na sosnowieckich Stawikach, bo można było tam przejść się z psami, a w dodatku nasz dom był blisko.

Kiedy grałeś jeszcze w PlusLidze, GKS rozgrywał swoje mecze domowe w hali na Szopienicach. Miałeś już okazję zobaczyć nowy obiekt?

Nie byłem jeszcze w środku. Wiem tylko, gdzie się znajduje, bo widziałem ją w trakcie przejazdu autostradą z Wrocławia. Nie udało mi się jeszcze wejść do wewnątrz. Tak naprawdę przyjechałem do Katowic tylko na kilka dni, a zaraz po tym wyjechałem na wakacje. Niedawno wróciłem na miejsce. Być może na dniach uda się zapoznać z obiektem. Aktualnie trwają młodzieżowe mistrzostwa świata w piłce ręcznej, więc być może wybiorę się, żeby zobaczyć salę. 

Lukasz Laskowski / PressFocus

Wspomniałeś również o wakacjach. Jak je spędziłeś? W jednym z wywiadów po sezonie, kiedy zdobyłeś brązowy medal z Projektem Warszawa, wspomniałeś o siatkówce plażowej. Ta forma aktywności nadal ci towarzyszy?

To były bardziej rodzinne wakacje, więc nie było miejsca na siatkówkę plażową. Może w najbliższym okresie uda się złapać z chłopakami, którzy mieszkają w Katowicach na jakieś granie. Tak naprawdę pojechałem, żeby odpocząć i pobawić się z synem i rodziną w basenie. Jesteśmy po powrocie i skupiam się na treningach.

Kiedy rozpoczynacie okres przygotowawczy?

Zaczynamy w połowie lipca. Inauguracja sezonu w I lidze odbędzie się dość szybko, bo najpewniej w połowie września. Tak więc mamy rozpiskę na 7-8 tygodni przed pierwszym ligowym meczem, co wiąże się z okolicami 15 lipca. Plany rozpoczęcia sięgały tygodnia wcześniej, ale z tego, co wiem, nie wszyscy mogli stawić się te siedem dni zawczasu. Całokształt zainaugurują badania i zbliżone aktywności. 18 bądź 19 lipca dojdzie do startu treningów.

Powiedziałeś dla klubowej telewizji, że bardzo spodobała ci się wizja całego klubu i projektu na najbliższe lata. Czy to oznacza, że pozostaniesz w GKS-ie na dłużej, aniżeli najbliższy sezon?

Mam taką nadzieję. Zapewne to wszystko zweryfikuje nasz wynik. Jeśli nie będzie pożądanego rezultatu, to najpewniej skład ulegnie zmianom. Myślę jednak, że mamy na tyle doświadczoną i mocną drużynę, że powinniśmy być w stanie wywalczyć awans. Liczę, że w przypadku kiedy uda się awansować do PlusLigi, wówczas zostanę w GKS-ie na dłużej niż rok. 

Walka o awans do PlusLigi to sformułowanie, o którym mówi się dużo już teraz, a zapewne w trakcie sezonu będzie odmieniane przez wszystkie przypadki i będzie też o nim nieustannie słyszeć. Jesteście faworytem do awansu. Ostatnie dwa lata to bycie o dobre półtora kroku przed resztą ligi w wykonaniu drużyn z Będzina i Chełma. Myślisz, że również i wy powielicie ten scenariusz? 

Mam taką nadzieję, ale to jednak na pewno zweryfikuje sama liga. Pierwsze mecze pokażą, jak grają wszystkie zespoły. Zaplecze PlusLigi także potrafi być bardzo wyrównane, co pokazał zeszły sezon. Tak naprawdę w półfinale poza drużyną z Chełma były ekipy z miejsc 5-7. Na pewno można się przejechać w fazie play-off, bo to dość krótka rywalizacja, do dwóch zwycięstw. Jeśli się przegra pierwszy mecz u siebie, będąc na górze tabeli, wówczas może być nieciekawie. Z pewnością najciekawszy będzie play-off. Myślę, że również istotne jest dobre wejście w sezon, żeby utrzymywać się w górnej części tabeli, aniżeli walczyć o to, by wejść do pierwszej ósemki. 

Z tego, co powiedziałeś, wynika, że śledziłeś to, co działo się w ostatnich latach w I lidze. 

Mniej więcej mam pojęcie, jak wyglądały i grały zespoły. To tak naprawdę tyle, co udało mi się zobaczyć w telewizji, z reguły co drugi tydzień. U nas w domu zasadniczo nieustannie ‘leci’ jakiś sport. Jeżeli transmitowana jest siatkówka, to zawsze się włączy, żeby zobaczyć. 

Po raz ostatni na poziomie I ligi grałeś 6 lat temu w Gwardii Wrocław. Wówczas ten poziom rozgrywkowy doświadczał sporego zastrzyku rozwoju. Po zdobyciu mistrzostwa świata przez reprezentację Polski w 2018 roku postawiono chociażby na wspomniane transmisje telewizyjne. Jak wspominasz i co pamiętasz z tamtych lat, a także jak oceniłbyś jej poziom?

Myślę, że wtedy ta liga była bardziej zróżnicowana i występowała dużo większa różnica pomiędzy czołówką a resztą rozgrywek. Dało się odczuć, że czołowe cztery drużyny tabeli miały dużo silniejsze składy i są w walce o PlusLigę. Chociażby pomiędzy ekipami z miejsc 5-9 nie było różnicy, bo tak czy siak, przegrywał z przedstawicielami pierwszej czwórki. 

Z tego, co oglądałem ostatnie mecze, mogę stwierdzić, że liga jest dużo bardziej wyrównana. Jestem zdania, że poziom również jest wyższy, bo coraz więcej zawodników z elity przychodzi do I ligi. Zwłaszcza teraz, kiedy doszło do zwężenia PlusLigi, co stanowi naturalną kolej rzeczy dla zawodników, którzy również muszą zejść o szczebel rozgrywkowy niżej. Poziom na pewno będzie wysoki. Musimy przygotować się na trudne i wyrównane mecze. Nie możemy oczekiwać, że dostaniemy coś za darmo, bo mamy paru zawodników z PlusLigi. 

Wielu siatkarzy, kiedy pyta się ich o zestawienie PlusLigi z I ligą często odpowiada, że w ekstraklasie piłka lata szybciej. Naturalną koleją rzeczy jest też szerszy wachlarz umiejętności. Zgodziłbyś się ze stwierdzeniem, że I liga bazuje na fizyczności?

Myślę, że tak. Jest więcej zawodników, którzy chcą siłowo rozwiązywać sytuacje. Jednak w PlusLidze ogranych kadrowiczów jest naprawdę dużo. Oni potrafią odnaleźć się w trudnych akcjach, bo rozwiązywali ich już masę. W I lidze siatkarze są trochę młodsi i czasem niektórzy z nich wierzą, że siłą rozwiążą swój każdy problem na boisku. Jak widać po PlusLidze – nie zawsze trzeba szukać siłowych koncepcji. To chyba także przychodzi wraz z doświadczeniem i rozegranymi meczami. Trzeba się uczyć różnorodnych metod.

Jakie rozwiązania z reguły preferuje Michał Superlak?

Różne. Staram się szukać zróżnicowanych rozwiązań, żeby zaskoczyć rywali, a także, żeby nie było za łatwo się im przygotować i znaleźć jednego sposobu na moją grę (śmiech). Wiadomo, że to także przychodzi z czasem i jest zależne od przeciwnika. Jeżeli wiemy, że przeciwnik dobrze broni, to nie będziemy dawali mu piłki. Trzeba szukać wówczas na tyle mocnego ataku, żeby nie dało się go obronić. Czasami są takie drużyny, że wystarczy przysłowiowo dać im piłkę i poczekać. Mecz meczowi nierówny. Do każdego spotkania trzeba przygotować się w odrębny sposób. 

Myślę, że twój transfer do GieKSy śmiało można rozpatrywać w kategoriach hitu, bo rywalizowałeś w ostatnich latach w europejskich pucharach i dwukrotnie dotarłeś do finału mistrzostw Niemiec. Co takiego zawierała w sobie oferta z Katowic, że była dla ciebie tak kusząca i ją zaakceptowałeś?

Nie będziemy się także oszukiwać, że również dużą wagę odgrywają warunki finansowe. Oferta GKS-u była naprawdę bardzo dobra. Do tego rozważaliśmy powrót do Polski, ponieważ nasz syn zaczyna szkołę i to także przeważało o tym, że stabilizacja w Polsce jest nieco większa. Suma tych wszystkich czynników spowodowała, że zdecydowaliśmy się na powrót i przeprowadzkę. Tak naprawdę GKS był najbardziej bezpośredni w rozmowach. Najłatwiej było znaleźć wspólny język, żeby dogadać się na konkretne warunki.

Otrzymałeś oferty z PlusLigi bądź z zagranicy?

Nie otrzymałem bezpośrednich ofert. Pojawiały się jednak zapytania. Nie chciałem długo czekać. Zdecydowałem się dość szybko. W momencie, kiedy pojawiła się oferta z GKS-u, to naprawdę szybko zamknęliśmy całą sagę i ucięliśmy temat przyszłego klubu. Rzeczywiście były wstępne zapytania, jednak nie towarzyszyła im ta konkretność, co propozycji z GieKSy.

Na pewno sporo mówi ci nazwisko Grzegorza Pająka, z którym grałeś przed pięcioma laty w MKS-ie Będzin. Wówczas to Rafał Faryna był nominalnym atakującym, ale otrzymywałeś też szanse od Jakuba Bednaruka. Wedle pogłosek to właśnie Pająk ma kreować grę w GKS-ie od najbliższego sezonu. Czy to obycie z treningów i kilku meczów również pomogło ci w podjęciu decyzji?

Na pewno cała wizja i plany składu w trakcie wstępnych rozmów z trenerem Emilem Siewiorkiem, z którym również byłem w MKS-ie, ułatwiły przejście do GKS-u. Nie da się bez mocnego zespołu awansować. Nie można oczekiwać od jednego czy dwóch zawodników, że przechylą szalę na awans do PlusLigi. 

Uważam, że naprawdę mamy mądrze zbudowany zespół, bo dysponujemy szerokim składem, który pozwoli nam na rotacje i zastępstwa na wypadek kontuzji. Gdyby któryś z zawodników wypadł, wówczas nie będzie załamania w zestawieniu, że brakuje nam gracza. To z pewnością  pomagało. Rozmawiałem także z chłopakami, o których wiedziałem, że są w kręgu zainteresowań. Między sobą wymienialiśmy opinie. 

Czy w sytuacji, kiedy dochodzi do ponownego spotkania z rozgrywającym po 5-6 latach i wspólnie spędzonym sezonie to pozostają w pamięci pewne zagrania i schematy, czy jednak należy wszystko budować na nowo?

Jestem zdania, że trzeba będzie wszystko zbudować od początku. Czasami z sezonu na sezon zmienia się bardzo dużo. To, że z kimś grało się rok czy dwa i było się w zespole, to bardziej pamięta się go jako osobę i to, jaki był w szatni, niż to, jak się grało. Jeżeli ma się na tyle doświadczonych zawodników, to zbudujemy porozumienie tak czy siak. Myślę, że istotniejsze jest to, jakim kto był człowiekiem i jak potrafił rozwiązywać problemy na boisku czy poza nim, a także jak się z nim żyje na co dzień. To ważniejsze w przeciwieństwie do tego, czy pamiętamy jak grać. Nie ma się tym co martwić. Sezon jest długi, więc znajdziemy dużo rozwiązań jako zespół.

Wspomniałeś także o Emilu Siewiorku. W ubiegłym sezonie zadebiutował w GKS-ie jako pierwszy trener. Kiedy byliście w MKS-ie, wówczas był asystentem. Czego możesz się po nim spodziewać i jak go pamiętasz?

Emila wspominam bardzo dobrze. Mimo personalnych problemów z dzieckiem w tamtym czasie przychodził na treningi i dawał z siebie sto procent. Zawsze służył radą lub innym rozwiązaniem, kiedy nie było pomysłu. Jest osobą, która jest bardzo bezpośrednia i nie boi się porozmawiać. To nie jest osoba, która chodzi i gada pod nosem, jak to niektórzy czasem mają w zwyczaju. Po prostu przychodzi i stara się rozwiązać problem, jak dorosły człowiek. Nie obraża się, kiedy ktoś ma odmienne zdanie i chce się poszukać innego wyjścia, niż on proponuje. Uważam, że z Emilem można dojść do porozumienia w normalny sposób. 

Lukasz Laskowski / PressFocus

Byłbyś w stanie wskazać trenera, który dał ci najwięcej w rozwoju twojej kariery?

Myślę, w rozwoju najwięcej dał mi Andrea Anastasi. Przez dwa lata naprawdę pilnował mnie na każdym treningu czy wykonuję rzeczy, których ode mnie oczekuje tak, jak powinienem. Dwa sezony siatkarsko dały mi najwięcej. Jeśli jednak chodzi o pewność siebie, to kolejne dwa lata z Markiem Lebiediewem wzmocniły mnie o większą mentalną siłę. 

Jak samemu zapatrujesz się na grę? Nie stanowi tajemnicy, że każdy zawodnik chce grać w pierwszej szóstce. Ostatni sezon w GKS-ie to spore rotacje na pozycji atakującego. Najpierw sezon jako nominalny atakujący rozpoczął Damian Domagała, a niewiele później do składu wskoczył Bartosz Gomułka. Bliżej końcówki sezonu ponownie dochodziło do wymian.  Miałeś okazję śledzić to, co działo się w ostatnim roku w drużynie z Katowic?

Tak. Oglądałem te mecze. Myślę, że trzeba się cieszyć, że jest dwóch atakujących, którzy mogą rywalizować i sobie pomagać w trakcie sezonu i treningów. Osobiście lubię rywalizować w zdrowym tego słowa znaczeniu, aniżeli rzucać komuś kłody pod nogi. Ważne jest, żeby mieć kogoś takiego na treningu, z kim można spróbować walczyć chociażby na zasadzie, kto zdobędzie więcej punktów, bądź kto będzie lepiej wyglądał w trakcie ćwiczeń. To na pewno pomaga zespołowi. 

Nasz skład jest na tyle szeroki, że z pewnością pomoże nam to w treningach. Przez to ich poziom będzie dużo wyższy, aniżeli przy budowie jednej mocnej szóstki, która w założeniu ma wygrać. Wtedy jakość treningów może uciec. Tak szerokie i silne zestawienie powinno zaprocentować w fazie play-off.

Mimo że składy wszystkich drużyn nie są jeszcze w całości oficjalnie znane, to wy z reguły jednak już w trakcie sezonu wiecie kto i dokąd przychodzi, a także odchodzi. Myślisz, że będzie w I lidze tak bardzo zdecydowany kandydat do złota, jak wy?

Sądzę, że Stal Nysa także będzie silnym zespołem. Z tego, co widziałem w plotkach czy ogłoszonych transferach, ściągają niezłych zawodników. Pozyskali też Marka jako trenera, więc z pewnością będą walczyć o mistrzostwo. Taki będzie ich cel. Gdybym miał wskazać jednego głównego kandydata do awansu do PlusLigi wyłączając nas z całej stawki, to wskazałbym na drużynę z Nysa. 

Wcześniej powiedziałeś, że twój wachlarz rozwiązań jest zróżnicowany, by rywalom nie było łatwo w przedmeczowych przygotowaniach. Nie myślisz, że Mark Lebedew będzie jedną z tych osób, która będzie mieć ułatwione to zadanie?

Coś wymyślimy nawet i dla niego, żeby był do czegoś nieprzygotowany (śmiech). Na pewno znajdziemy jakieś zagranie, którego również nie będzie się spodziewał. Wiadomo, że widział mnie codziennie przez dwa lata, więc nastawia się na to, co mogę zrobić. To również kwestia tego, w jakim momencie użyje się jakichś zagrań. Myślę, że mimo tego, że ktoś zna dane wykończenia, to kwestia wykorzystania danej chwili również może namieszać w planie przeciwnika. Będziemy dążyć do tego, żeby być przygotowanym do każdego przeciwnika, żeby sobie poradzić. 

Na swoim koncie posiadasz cztery medale dwóch różnych ekstraklas. Nazwałbyś się już spełnionym zawodnikiem, czy może drzemie w tobie głód dokonania jeszcze czegoś większego?

Nie nazwałbym się spełnionym. Tak naprawdę nie wiem, co zawodnik w wieku 30 lat musiałby osiągnąć, żeby określić się jako spełniony. Być może nasi kadrowicze, którzy wygrywają większość turniejów, mogliby się tak nazwać. Ciągle chcę udowadniać, przede wszystkim sobie, że jestem w stanie grać jeszcze lepiej. Taki mam cel. 

Osoby, które stawiają swoje pierwsze kroki w sporcie z reguły marzą o namacalnych rzeczach. Czy ty miałeś podobnie bądź myślisz o konkretnych osiągnięciach z wyłączeniem chęci stawiania się lepszym?

Nigdy nie stawiałem sobie niczego poza tymi celami, które stawia przed nami zarząd przed sezonem. Nie wybiegam dalej w sportową przyszłość. Wiadomo, że w sporcie wszystko może ulec bardzo szybkiej zmianie. Staram się koncentrować na najbliższych meczach i treningach. Jasne jest, że kluby muszą stawiać konkretne założenia i dążyć do czegoś konkretnego. Moim najbliższym celem co sezon jest to, co przedstawia mi sztab wraz z zarządem. 

Siłą rzeczy masz aktualnie trochę więcej czasu. Jak go pożytkujesz poza przygotowaniami? 

We wtorek wróciłem do Katowic, więc w środę odbyłem trening siłowy. Byłem także na placu zabaw z synem. Nie mam szczególnych rzeczy, które robię. Staram się jeszcze trochę odpocząć i już wplatać coraz więcej treningów. Może uda się złapać granie z chłopakami w siatkówkę plażową. Tak naprawdę teraźniejszość przypomina kształtem sezon, choć zamiast dwóch treningów dziennie jest jeden. 

Czym interesuje się Michał Superlak?

Przede wszystkim sportem. Głównie koszykówką i futbolem amerykańskim. Wiadomo, że w mniejszym stopniu interesuję się koszykówką, bo z reguły mecze odbywają się w nocy. Śledzę jednak wyniki i oglądam mecze, które są w niedziele o przyzwoitej porze. Powiedzmy, że może być także Formuła 1, tak więc głównie sport. 

Jeżeli Formuła 1, to z pewnością ostatnie zwycięstwo Roberta Kubicy w 24h Le Mans nie jest obce.

Nawet udało mi się trochę obejrzeć. Wiadomo, że w przypadku 24 godzin trudno obejrzeć większość. Oglądałem jednak ostatnią godzinę, kiedy jechał Robert. Byłem ciekawy, czy mu się uda. To na pewno duża frajda, że Polak mógł wygrać.

Rozmawiał Krzysztof Sarna.

Udostępnij Facebook Twitter

Zobacz też

Tour de Pologne ponownie w Katowicach!

18 czerwca, 2025

Europejskie puchary w Katowicach? To możliwe!

18 czerwca, 2025

Kanadyjskiego zaciągu w GieKSie ciąg dalszy

17 czerwca, 2025
Dodaj komentarz
Leave A Reply Cancel Reply

Ostatnio dodane
Polonia 19 czerwca, 2025

Zarobił na nim Górnik, teraz wzmocni Polonię?

Ruch 19 czerwca, 2025

Ruch zrezygnował z pechowego zawodnika

Featured 18 czerwca, 2025

Superlak z Bundesligi do GieKSy. Co go przekonało?

Górnik 18 czerwca, 2025

Sprzedadzą bramkarza do ligowego rywala?

O nas
O nas

Dostarczamy codziennie wiadomości o śląskim sporcie. Chcesz dołączyć? Napisz!

Redaktor prowadzący: Krzysiek Kubicki
Email: redakcja@slaskisport.pl
Mobile: 609 850 606

Baza zdjęć: PressFocus

Facebook X (Twitter) Instagram
© 2025 ŚląskiSport

Wpisz powyżej frazę i naciśnij Enter, by zacząć szukać. Naciśnij Esc, by anulować.